wtorek, 21 lutego 2012

lomografia czyli praktyczny poradnik i moje historie

(ostrzegam że to będzie bardzo długie, tylko dla osób zainteresowanych fotografią, lomo, i z Wrocławia)

Długo odwlekałam ten wywód ale nie mam serca dłużej ignorować waszych wiadomości. Nie to żebym ignorowała specjalnie, ale nie umiałam zebrać myśli. Ostatnio, z oczywistych powodów, poznałam ludzi profesjonalnie zajmujących się fotografią i muszę przyznać, że lomo czy lomografia wywołuje śmiech, lekceważenie, zdecydowane uprzedzenie. Dlatego właśnie staram się trochę zdystansować od tematu, bo zauważyłam, że tylko z tym jestem kojarzona. A mi w cale nie o to chodzi. Ja kocham aparaty - wszystkie. Lubię widzieć charakter danego aparatu na zdjęciu. Czemu? Nie wiem, taka już moja estetyka. Nie chodzi mi o hipsterstwo czy gadżet do internetowych autoportretów.

Poznałam Holgę dokładnie 5 lat temu, przez deviantart. Nie wiedziałam o co chodzi, co to "lomo", po prostu strasznie spodobały mi się te kwadratowe, gdzieniegdzie prześwietlone zdjęcia. Sprawdziłam ile kosztuje to coś, z tego co pamiętam było to około 100zł, jak na aparat to niewiele. Kupiłam i postanowiłam się pobawić. Byłam wtedy w 1 liceum, a czas ten ogólnie znany jest z szukania siebie, eksperymentowania. Robiłam też zdjęcia innymi aparatami, nie ograniczałam się do tego LOMO i dalej tego nie robię.

Uff, dobra, mam nadzieję, że większość zrozumiała o co mi chodzi w tym wstępie. Niestety czuję, że coraz częściej muszę się z tego tłumaczyć, poza tym sama mam oczy i widzę, co dzieje się dookoła. Cieszy mnie z jednej strony, że ta dzisiejsza młodzież (;d) szuka środku wyrazu siebie, ale czasami przeradza się to w sytuacje co najmniej komiczne. Ale ja nie oceniam! Jeśli chcecie się polansować na fejsie dziwnymi, nieostrymi fotami to proszę bardzo.

O co chodzi ??

Tak gwoli ścisłości chodzi o taki rodzaj fotografii, który wziął się po części z Rosjii. W latach 80. produkowano tam aparaty dostępne dla mas. Wykorzystywano tańsze środki, jak np plastik, a ich obsługa była banalnie prosta. Takie kompakty. Marka tych aparatów nazywała się ЛОМО co powinno się czytać łomo aleee... Potem powstała ta znana już wszystkim lomografia czy tam lomography z angielskiego. Ziomki z Austrii pojechały na wycieczkę do Pragi (to było w latach 90.), gdzie na jakimś targu staroci znaleźli stary aparat produkcji łomo LC-A. Wrócili z nim do domu, pokazali znajomym, wszyscy chcieli go mieć i tak dalejjj.... Chłopaki zorientowali się, że to zajebisty sposób na biznes i postanowili sprowadzić takich aparatów więcej. To tak mniej więcej. Bo w grę wchodzi też rynek azjatycki skąd wzięły się właśnie Holga czy Diana, które były produkowane tam na masowy odbiór w okolicach lat 60. o ile się nie mylę.
Sens z tego taki, że lomografia, którą wszyscy znamy teraz to po prostu firma założona przez sprytnych ziomków. Przez nich, albo na ich potrzeby, wznowiono produkcję na wzór tych starych aparatów pochodzących z rosyjskiej fabryki łomo, a niektóre takie jak Fish Eye, Diana Mini, czy Samplery sami opatentowali i wyprodukowali.
Szkoda, że sama na to nie wpadłam!

Podstawą jest robienie zdjęć na kliszy/negatywie/analogowo/klasycznie/tradycyjnie. Tak że trzeba pójść do sklepu fotograficznego albo w internecie kupić kliszę. Ceny jej wahają się od 10-20 zł. Nie ma kliszy - nie ma lomografii. W tym świecie zdjęcia cyfrowe to grzech, herezja.

Wrocław - co gdzie i jak ??

Gdzie ja kupuję klisze?
Jeśli mi się spieszy to w sklepie fotograficznym Fotocentrum Number One na ulicy Odrzańskiej.
Jeśli robię jakieś większe zamówienie to w sklepie www.lomography.com bo czasem mam tam jakieś bonusowe punkty do wykorzystania, albo jest darmowa przesyłka. Poza tym moja ulubiona kolorowa klisza jest właśnie od nich -> tu
Stacjonarnie asortymentu lomograficznego we Wrocławiu kupić się nie da! Czasem coś się pojawia ale zaraz potem znika, więc nie jestem na bieżąco w sumie. Internet mi wystarcza do robienia zapasów.
Gdzie wywołuję klisze?
Zależy...
Jeśli jest kolorowa i jest dla mnie ważne, żeby wyszła dobrze to wywołuję negatyw + skan na cd we wczesniej wspomnianym fotocentrum number one. Albo jeśli jest to średni format kliszy to też zawsze tam. Coś takiego kosztuje tam jakies 24zł. To troche sporo.
Jeśli nie zależy mi jakoś bardzo na tej kliszy to daję do Saturna w Magnolii bo wywołanie i skan kosztuja tam jakies 13zł. Ale nigdy nie wiadomo co się dostanie.
A jeśli jest to klisza czarno-biała to wywołuję sama a potem daję do zeskanowania w number one albo w niedawno odkrytym punkcie fotograficznym na Kuźniczej obok Green Way. Tam sam skan kosztuje chyba 10zł, więc znowu taniej niż na Odrzańskiej.

Aparaty ??

Zdarzyło mi się dostać wiadomość z pytaniem 'jaki aparat polecasz'. Ciężko stwierdzić, zależy po co komu on.
Ale chyba postanowiłam wszystkim powiedzieć to samo. Diana Mini, jeśli was stać to najlepiej od razu z lampą. Czemu? Bo jak dobrze chodzi (moja już trochę szwankuje) To na jednej kliszy 35mm robi ponad 72 zdjęcia. Każdy normalny aparat robi ich 36, a jeśli jest to średni format to 12 albo 16. Prosta matematyka. To się chyba najbardziej opłaca. Poza tym aparat jest malutki, można go zabrać ze sobą wszędzie, a na imprezie zaopatrzony w lampę przyciąga wiele osób bo jest "taki słodziutki" że można zrobić pare ciekawych zdjęć.
Niestety, jak większośc tych plastikowych aparatów, średnio sprawdza się w pochmurny dzień, i niektórym szybko się psuje. Problemy są z przewijaniem kliszy bo czasem cośtam zahacza o plastik. U mnie obecnie jest taki problem, że źle przewija i mogę robić max 36 zdjęć. Ale przez rok służyła mi bez problemów więc i tak nie jest źle.

Ze średniego formatu (czyli tych troszkę większych aparatów, co robią kwadratowe zdjęcia) polecam Dianę F+. Chciałabym powiedzieć, że holgę, ale niestety jest juz staruszką i ma mniej zaawansowanych opcji w przeciwieństwie do koleżanki diany.
Moja Diana F+ też zaczęła krzywo przewijać. Dlatego najlepiej zwijać i wyciągać film po ciemku. Poza tym zrobiłam nią całkiem sporo przyjemnych zdjęć.

Aha no i zachęcam, każdego, kto robi zdjęcia aparatami z rodziny lomo o zrobienie sobie swojego konta na www.lomography.com, jest wiele konkursów i sami mili ludzie. Można tam wrzucac swoje zdjęcia, organizować albumy itp.
Mój profil tam: http://www.lomography.com/homes/acecaroline

Posty ze zdjęciami z Diany http://ace-von-caroline.blogspot.com/search/label/DIANA
Holgi http://ace-von-caroline.blogspot.com/search/label/HOLGA
Lubitela http://ace-von-caroline.blogspot.com/search/label/LUBITEL

Dobra to chyba by było na tyle. Mam nadzieje, że osoby zainteresowane czuja się usatysfakcjonowane. Mogłabym o tym gadać godzinami... I tak pewnie wszystkiego nie napisałam.
Pozdrawiam osoby, które wytrwały do końca :)

17 komentarzy:

  1. MAM TO SAMO! Jak mówię o Dianie komuś, kto zna się fotografii to widzę w jego oczach szyderstwo. Co jest złego w tych plastikowych aparatach, które robią tak odmienne i często nieoczekiwane zdjęcia? Czasami aż się wstydzę mówić,że robię Dianą,bo nie chcę się narazić na ich mordercze spojrzenie. Więc dobrze rozumiem Twoj bol, a to naprawdę super aparat, chociaz jak na razie wywolałam kliszę i mam Dianę gdzie kliszę wsadza sie 120 mm, a nie tą mniejszą, co jest zdecydowanie irytujace... Dlatego rozwazam zakup Diany mini :)

    Super post i jakże prawdziwy! :D:D

    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! też mnie to boli, ale cóż zrobić, trzeba dalej robić zdjecia i może kiedyś ludziom przejdzie ;)

      Usuń
  2. W lomo imo chodzi o zabawę i my lomiarze :P się tym bawimy. Prześwietlamy, eksperymentujemy, wychodzimy poza wszelkie ramy, byle wyszło nad wyraz kolorowo. :) chociaż moim zdaniem lomografię ciężko zdefionować

    addicted, do diany mozesz dokupic adapter na film 35mm. Ew pozaklejac tu i ówdzie taśmą i wsio. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jest adapter? Dobrze wiedziec, poszukam na allegro. Wiem,wiem, ale jestem leniwą osobą i jak obejrzałam filmik jak to zrobić i zacżełam to robić to się poddałam,więc chyba zainwestuje w diane mini/adapter :D Dzięki bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam lomografie i zdjęcia wykonane tą techniką są najciekawszymi, jakie można zobaczyć dotychczas.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałaś o prostych aparatach zrobionych np. z pudełka od zapałek? Czad czy zabawa dla bardziej wtajemniczonych żeby cokolwiek wyszło?

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  6. przyznam, że Twój poradnik jest mega PRO! Proste aparaty bardziej rozwijają kreatywność niż te profesjonalne lustrzanki. Poznawanie fotografii to proces, który warto zacząć od najprostszych aparatów na klisze bo to uczy szacunku do wybieranych kadrów. Sporo by o tym można napisać, ale nie będę przynudzał. :) W każdym razie życzę powodzenia z lomografią:)

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda, że nie mam oka do fotografowania...

    OdpowiedzUsuń
  8. możesz powiedzieć cos na temat fed 5b, co o nim sadzisz, jakie robi zdjęcia, daje efekt 'starej ziarnistej fotografii'? masz gdzies zdjecia z tego aparatu? moe prosic o jakiegos linka do nich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam do niego ogromny sentyment i jestem zadowolona ze zdjęc które robi. daje efekt o którym mówisz głownie przez to że ma stary i brudny obiektyw i jakoś nigdy mi się nie chce go wyczyścić :P ciężko się ustawia na nim ostrość, można się przyzwyczaić ale nie jest w tym najprostszy. zrobiłam z nim dużo zdjęć, niektóre z nich możesz zobaczyć tu: http://www.lomography.com/homes/acecaroline/cameras/3314864-fed-5b

      Usuń
  9. hej. dlaczego w swojej kolekcji aparatów, morzna tak rzec. nie masz jeszcze zenita? miałaś kiedys z nim stycznosc, co o nim sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe to całkiem dobre pytanie! dużo moich znajomych ma zenity, miałam z nim styczność ale nigdy mnie jakoś nie "porwał". poza tym, myślę że zenit jest takim aparatem który się znajduje w domu na strychu a nie kupuje. tak się składa że u mnie w rodzinie nikt go nie miał. znalazłam za to Feda 5b i był zadowalający. uważam że zenity są spoko jeśli się je znajduje albo dostaje ale żeby kupować to bez przesady ;p

      Usuń
    2. a aparaty, które masz są kupione/ znalezione czy może to prezenty od znajomych? jak to się stało, że masz ich całkiem spora kolekcję? bo chyba dziwne by było, żeby w rodzinie znaleźć tyle wspaniałych antycznych (hihi) skarbów, ale w sumie raczej możliwe, trzeba by mieć ogromne szczęście.

      Usuń
    3. nie, nie, aż takiego szczęścia nie mam. u mnie zaczęło się od Feda, znalazłam go w domu i bawiłam się nim 'na sucho' jak miałam jakieś hm nie pamiętam, 10-12 lat. resztę aparatów stopniowo nabywałam sama. poza cyfrowym oczywiście, który dostałam na 18ste urodziny. już jakieś 6 lat się interesuję fotografią i zdobywanie nowych aparatów jakoś samo przychodzi. diane mini z lampą sobie sprawiłam na urodziny bo też nie należy do najtańszych, a diane f+ wygrałam w konkursie. reszte wylicytowałam na allegro :)

      Usuń
  10. Ryszard Lubicz2 marca 2012 18:27

    Zapomniałaś chyba dodać coś do tego wpisu!


    1.Gdziekolwiek idziesz, weź Łomo ze sobą;
    2.Rób zdjęcia o każdej porze dnia i nocy;
    3.Łomo stanowi część Twojego życia;
    4.„Pstrykaj z biodra”;
    5.Fotografuj przedmioty z jak najmniejszej odległości;
    6.Nie myśl!;
    7.Bądź szybki!;
    8.Przed naciśnięciem spustu nigdy nie wiesz, co znajdzie się na zdjęciu;
    9.Po naciśnięciu spustu też nie będziesz tego wiedział;
    10.Nie przejmuj się zasadami i konwenansami obowiązującymi w tradycyjnej fotografi

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam.
    Widze, że znajde tutaj kilku 'dianowych ekspertów'. Rozważam właśnie rozpoczęcie zabawy z lomo i kupno Diany Mini. w związku z tym mam pytanie: Czy kiedy do Diany włożę zwykłą kliszę (tj. bez żadnych efektów) to uzyskam jakieś efekty? Chodzi mi o to czy sam aparat daje jakieś efekty. Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak :P te efekty o których mówisz to prześwietlenia przez niedoskonałą, plastikową konstrukcję aparatu więc niezależnie od kliszy pewnie się pojawią ;) powodzenia!

      Usuń