czwartek, 9 lutego 2012

PYTANIA: Jak wywołać czarno-biały negatyw?

Dostaję od was dużo pytań natury fotograficznej. Jest mi bardzo miło z tego powodu, chociaż nie jestem ekspertem. Tyle co wiem, to postaram się zainteresowanym osobom przekazać.
W odsłonie pierwszej przybliżę proces wywoływania negatywu. Co jest bardzo ważne przy wywoływaniu negatywu: wszystko trzeba robić kiedy jest zupełnie CIEMNO!!! Nawet czerwona żarówka się w tym wypadku nie sprawdzi. Zdjęcia które zrobiłam są pokazowe, więc jeszcze raz proszę żeby nikt nie próbował tego robić przy jakimkolwiek świetle!!! :D Poza tym, każdy ma swoje wypracowane zasady, a ja ciągle odkrywam coś nowego. Niemniej jednak tym sposobem udało mi się wywołać trochę filmów, tylko raz trochę mi się dymił koreks (;p) ale wszystkie są dobrze wywołane i da się z nich robić odbitki, także chyba mój sposób działa. To tyle słowem wstępu.

Co potrzeba do wywołania negatywu:


Najpierw (w zupełnych ciemnościach) musimy rozbroić opakowanie negatywu. Nie ma na to dobrego sposobu, tylko metoda prób i błędów. Trzeba uważać na palce i nożyczki i przede wszystkim na film, żeby go nie porysować. (Dlatego o wiele łatwiej wywołuje mi się negatyw średniego formatu bo jego trzeba tylko rozwinąć.)


Potem nawijamy film na "ślimaka". Za pierwszym razem może to trochę potrwać, ale najlepiej żeby rogi negatywu nie były ostre tylko zaokrągline, wtedy nie będzie zahaczać się o wszystko w trakcie nawijania, no i przyda się też dobry ślimak. Na starych i zmęczonych życiem może być trudniej. Ja mam nowy i nawijanie idzie mi jak po maśle! :)



Jeśli to już mamy gotowe to wsadzamy ślimaka do KOREKSU i zakręcamy. Jeśli jest już bezpiecznie zamknięty - można zapalić światło.


Na spodzie każdego koreksu jest napisane ile potrzeba wody w zależności do ilości i szerokości negatywu. Na jeden film małoobrazkowy w moim przypadku potrzeba 375ml.


Jest to nam potrzebne, aby rozrobić wywoływacz.


Mój rozrabia się w stężeniu 1 + 25 albo 1 + 50 co oznacza 1 część wywoływacza plus 25 albo 50 części wody. Oblicza się to za pomocą proporcji. W stężeniu 1-25 proces wywoływania jest szybszy niż w stężeniu 1-50. W tym pierwszym trzeba oczywiście zużyć więcej wywoływacza. Próbowałam i tak i tak i nie widzę różnicy ;) Dla przykładu powiedzmy że będę wywoływać 1-50. Żeby dowiedzieć się ile ml wywoływacza potrzebujemy, trzeba podzielić 375 na 50. Wychodzi 7,5 ml. Odmierzamy to (do tego przydają się różnej wielkości strzykawki)


Trzeba pamiętać, że temperatura woda musi wynosić 20 stopni. Można użyć termometra do mierzenia temperatury w domu, niestety elektroniczne się nie sprawdzają w wodzie ;p


Następnie odmierzone 7,5ml wywoływacza wlewamy do 375ml wody. Wszystko to mieszamy i wlewamy do koreksu.


Teraz najważniejsze jest pilnowanie czasu. W zależności od negatywu i jego czułości oraz od rodzaju wywoływacza i stężenia ustala się czas. Na opakowaniu mojego wywoływacza jest tabelka, która mówi że Ilford Delta 400 w stężeniu 1-50 trzeba wywoływać 16 minut. Takie informacje są też na stronie Ilforda jak i na wielu innych stronach. Polecam tą http://www.digitaltruth.com/devchart.php wybieramy tam rodzaj filmu i rodzaj wywoływacza i pokazuje sie nam tabelka z czasem.

Rytuały obchodzenia się z wywoływującym się koreksem są przeróżne. Na opakowaniu mojego wywoływacza producent zaleca ciągłe poruszanie przez pierwszą minutę, potem co 30 sekund przechylać. Co ja robię, to najpierw parę razy uderzam dnem koreksu w podłogę (co bardzo irytuje moją mame) żeby te bąbelki powietrza uciekły w górę, a potem co minutę kręcę koreksem zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Można też przechylać do góry dnem i z powrotem. Whatever works!

Po 16 minutach wylewamy wywoływacz (jest tylko jednorazowy), NIE OTWIERAMY koreksu. Trzeba przerwać zachodzącą reakcję albo profesjonalnym przerywaczem albo po prostu wodą z octem albo wodą z kwaskiem cytrynowym. Ja mam ocet. Wystarczy naprawdę niewiele, kilka kropel octu wlewamy do wody, mieszamy, wlewamy do koreksu.


Wylewamy przerywacz z koreksu i musimy zrobić miksturę utrwalającą. Ja mam taki utrwalacz. Trzeba go rozrobić z wodą w stężeniu 1 do 3 albo 1 - 9. Czyli znowu dzielimy 375 na 9 albo na 3. Odmierzamy utrwalacz, wlewamy do wody, mieszamy, wlewamy do koreksu!


Woda o temperaturze 20 stopni, czas utrwalania producent mówi że wynosi od 2 - 4 minut. Najlepiej zrobić własną próbę, czyli kawałek negatywu odciąć w trakcie rozbrajania go z opakowania i nawijania na ślimak. Ten kawałek wrzucić do rozrobionego utrwalacza i zobaczyć po jakim czasie zrobi się przezroczysty.

Po upływie 2, 3, 4, czy ile tam wyszło minut, wylewamy utrwalacz (utrwalacz można użyć parę razy więc polecam przelać go do jakiejś butelki i zostawić na następny raz) można otworzyć koreks i zobaczyć czy wszystko ok. Nie polecam teraz otwierania ślimaka bo mokry negatyw może się posklejać i poplątać. Teraz trzeba rozpocząć płukanie. Przypuszczam, że nie robię tego zbyt dobrze, ale dla mnie działa.
Wlewam do zakręconego koreksu wodę, nie za gorącą, nie za zimną, najlepiej trzymac się tych 20 stopni, kręcę, mieszam, stukam, wylewam, i tak parę razy(3?). Niektórzy mówią, że negatyw powinien się płukać pod bieżącym strumieniem wody przez 30 minut, albo jeszcze więcej. Mi szkoda wody i czasu ;p

Do ostatniego płukania powinno się użyć wody ze specjalnym zmiękczaczem albo wody destylowanej, aby uniknąć robienia się zacieków z wody na negatywie. Ja się jeszcze takich specyfików nie dorobiłam, więc używam płynu do mycia naczyń.
Wystarczy najmniejsza kropelka płynu do wody, zamieszać i wlać do koreksu. Lepiej koreks otworzyć i kontrolować co się dzieje bo czasem może wyjść za dużo piany, a nie chcemy przecież śladów po pianie na naszym negatywie.

I to już koniec. Wyciągamy negatyw ze ślimaka i wieszamy w jakimś bezpiecznym miejscu do wysuszenia, gdzie nikt nie chodzi, żeby nie osadził się na nim kurz.
U mnie jest to prowizoryczna sztaluga zakupiona w lidlu w pokoju gościnnym, z którego nikt nie korzysta ;)


Po jakimś czasie, ja zazwyczaj robię to następnego dnia, można ściągnąć suchy negatyw i pociąć go na kawałki i wsadzić do specjalnej koszulki. W takiej formie powinien się nie porysować i nie zakurzyć.


Jeśli macie jakieś swoje rytuały przy wywoływaniu negatywu albo jakieś pytania to dajcie mi znać.
Powiedzcie też na jakie pytanie powinnam odpowiedzieć w następnej "odsłonie" ;p Wiem, że dużo osób pisało o lomografii, ale co konkretnie? Już tyle o tym można przeczytać w internecie, że nie chcę się powtarzać.

8 komentarzy:

  1. ale super! chyba kiedys sprobuje :D da sie to wszystko kupic, te koreksy i chemie, ale drogie tanie? na allegrze? jak dokladnie rozbroic kasetke z filmem? i czy duzo trudniejsze jest wywołanie kolorowego? albo czy mozna wywolac w ten sposob film kolorowy uzyskujac czarno biale klatki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko dostępne na allegro. ceny są różne, zależy z jakiej firmy. u mnie najdroższy jest koreks bo nowy ale można kupic używany znacznie taniej. kolorowej kliszy nie wywołuje się w ten sposób, już lepiej dać w saturnie do wywołania ;p nożyczkami trzeba podważyć tą jakby przykrywkę od kasetki, trzeba popróbować na wyczucie to się powinno udać :)

      Usuń
  2. co robisz po wywolaniu negatywu? jak pozniej z tego wychodza zdjecia na papierze, bo myslalam ze moze na koncu notki o tym bd ;p to wszystko super opisalas i wgl wielkie wow w twoja strone za takie umiejetnosci, ale powiedz mi co nastepuje dalej, jak wywolalas negatyw, raczej (jak to w filmach bywalo) ze moczy sie w jakiejs substancji specjalny papier i na nim robi odbitki, tego chcialbym sie dowiedziec, jak to robisz i czy w ogole to robisz, co jest potrzebne i jak to wyglada tak mniej wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest historia jeszcze dłuższa niż ta! ale może kiedyś napiszę. narazie polecam zgooglowanie sobie powiększalnika i asortymentu ciemni :) oczywiście taki film wywołany można też zeskanować i już się ma zdjęcia na komputerze.

      Usuń
  3. Z całego etapu obróbki zdjęcia najbardziej nie lubiłam wywyływania filmu własnie. Nigdy nie umiałam dobrze nawinąć filmu na rolkę i dwa zniszczyłam sobie bo się posklejały :( Ale podziwiam każdego który potrafi :))

    OdpowiedzUsuń
  4. i jak negatyw jest gotowy to co dalej? po co ci sama klisza? przeciez nie masz zadnych zdjec tylko wkladasz do albumu? jak to jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można zeskanować, zrobić odbitki u fotografa albo zrobic odbitki samemu w ciemni

      Usuń
  5. Jeśli w proporcjach 1-50, to nie dzielisz 375 na 50, tylko na 51. To samo z utrwalaczem.

    Pozdr. BB

    OdpowiedzUsuń