niedziela, 20 maja 2012

procrastinatio

Zawsze nachodzą mnie poweekendowe refleksje, głównie dlatego, żeby jak najdłużej odciągać myśli od poniedziałku. Dzisiaj nie inaczej. Przede wszystkim muszę sprzedać duszę diabłu i kupić za to skaner. I nowy obiektyw. Nooo i setkę innych rzeczy. Ale skaner to fakt, wywołałam całkiem chyba ładny negatyw i co, gówno, nie dam go tu bo z tym skanem nic się nie da zrobić. Albo może tak miało być że te zdjęcia mogą być tylko na papierze, nie wiem. W każdym razie, słyszałam że od piątku mam wakacje? Ja nie bo mam jeszcze troche zaległości do nadrobienia ale co niektórzy szczęśliwcy mogą już się szykować. Fajnie. Do środy powinnam nie spać ani sekundy i napierdalać bo to co się będzie działo później to już niezależne ode mnie.



Ktoś pytał co to za aparat - zwykły kompakt olympusa który dostałam pod choinkę przynajmniej 10 lat temu. To chyba był mój pierwszy własny aparat. Faktycznie zaczęłam nim robić zdjęcia jakieś 2 miesiące temu

4 komentarze:

  1. Miłe miejsce do przemyślen :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Napierdalaj licencjata:D potem będzie już z górki:D ja kibicuję:)

    Uwaga będzie wizualizacja - lemon trzymający wielki transparent: Go Go Carolajn!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam w czwartek roczny egzamin z francuskiego i z godziny na godzinę czuję się coraz głupsza. Ech.

    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do obserwowania mnie :3
    xoxo,
    http://themintmind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. och, jak zielono. Pięknie.

    OdpowiedzUsuń