niedziela, 4 grudnia 2011

hikikomori

Byłam na weekend w Warszawie. Widziałam the drums i zola jesus w piątek. Nie przeżyję tej paskudnej ochrony, która najpierw mi chciała zabrać dianę mini twierdząc, że to uwaga LUSTRZANKA :D a potem zabrali mi gaz pieprzowy i nie już oddali aaa!!! W sobotę poszłam na wystawę zdjęć Wolfganga Tillmansa w Zachęcie. Polecam bo trzeba oglądać jak najwięcej sztuki się da, choć trochę zbyt cyfrowe to dla mnie było. Dalej oczywiście top shop... Niestety nic dla siebie nie znalazłam. Zaskoczył mnie new look do którego weszłyśmy już na samym końcu, zdesperowane. Płaszcz wołał moje imię ^^ do tego był sto razy przeceniony więc bez zastanowienia go kupiłam. Nie jest praktyczny na pewno ale nie ważne! Kolor i krój są stworzone dla mnie. Jak tylko będzie okazja to pokażę wam foto bo strasznie się nim jaram! Jaram się też grudniem i tym że piszę licencjat o hitchcocku ale o tym innym razem! Zahaczyłyśmy też o jakąś imprezę gdzie zobaczyłam, że Wrocław nie równa się Warszawie. Ale w sumie nic złego w tym nie ma. Nie wytrzymałabym tych tłumów na co dzień.

Zdjęcia zdjęcia. Aparat: diana f+ klisza: ilford delta 400. Wywoływałam sama w domu... Dlatego wybaczcie te białe kropki wszędzie, te zdjęcia i tak nie wyglądają najgorzej, hehe. Gratuluję sobie, że oddałam negatyw do skanowania i nawet nie ogarnęłam jak brudny jest! Następnym razem będzie lepiej, tak się pocieszam ;)
drzewka moja ulica i wrocław





8 komentarzy:

  1. fajne zdjęcia (: ostatnio jak tu zaglądam to zawsze sobie przypominam, żeby też wywołać negatyw :o
    ciekawe jaki kolor ma płaszcz (strzelam, że jakiś kapitalny) :)
    a hitchcock w licencjacie to w jakim kontekście? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bo jestem na kulturoznawstwie i tak wyszło że mamy pisac o adaptacjach filmowych, wiec wybrałam okno na podwórze
    kolor dla mnie idealny, kupuje wszystko w tym kolorze co mi wpadnie w ręce ;p ciemny beżowy tudzież camel ale nie lubie tego okreslenia

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli będzie ciekawy temat :) ja sama muszę pomału myśleć o swoim. Też nie lubię tego określenia, camelowy kaleczy moje uszy ;o tak myślałam że będzie beż ale ostatnio jak tylko ktoś coś mówi o płaszczach to przed oczami mam butelkową zieleń :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Też chciałam się kiedyś zabrać do wywoływania, ale sprzęt nietknięty skończył w piwnicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze zdjęcie jest żywe! i zgadzam się. Sztukę trzeba chłonąć. Jej nigdy nie za wiele;)

    OdpowiedzUsuń