jak go pisałam to była niedziela, w ogóle czuję że to mój obowiązek pisać w niedzielę i dzień święty święcić bo zawsze wtedy przychodzi ta moja melancholijno jakaśtam depresja smutek weltschmerzen.
w tę niedzielę chyba tego nie było stąd też posta nie było. w niedziele zakończyłam ten mój pierwszy rok w szkole fotograficznej. dobrze że się skończył bo muszę sobie parę spraw przemyśleć i musi mi głowa odpocząć od pewnych tematów. ale z wielką chęcią powrócę tam w październiku. więc mam już w 3/4 wakacje bo ta głupia obrona i głupi licencjat. może sprawa się rozwiąże w tym tygodniu, byłoby miło.
nie wiem czemu ale czuję katharsis. może mam co do roboty, może sport to zdrowie, bo dziś w samo południe grałam na korcie, ale jakoś tak mózg mi się chwilowo uspokoił. może to przez to że dostałam gazem pieprzowym w oczy i niezależnie ode mnie oczy mi łzawiły jak szalone, jest wiele przyczyn.
zastanawialam sie jakie dzis będzie photo of the day i niech będzie ze jestesmy takie super oryginalne i mamy foto ze stanisławem dróżdżem. a co! chyba nie mam dzis humoru na mroczne drzewka
rewelacyjne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńco za świetne miejsce, niczym pokój w psychiatryku dla wyjątkowo zdolnych ;) a tak serio, genialnie!
OdpowiedzUsuńja też mam z nim focie!
OdpowiedzUsuńMogę spytać, jaka szkoła fotograficzna? ;)
OdpowiedzUsuńAFA we wroclawiu
OdpowiedzUsuńmega oryginalnie. jak zawsze :-)
OdpowiedzUsuńkatharsis odpływa Parostatkiem. Tydzień później.
OdpowiedzUsuńskąd wiedziałeś, wielorybie ?
Usuń