wtorek, 26 czerwca 2012

wylewam żale w postaci literek a nie obrazków

Nie wiem dlaczego nie śpię, nie mam czasu jutro spać do południa
Staram się zrobić jakiś detox od uzewnętrzniania internetowego. Z blogiem mi całkiem nieźle idzie, gorzej z facebookiem.
W każdym razie cotygodniowa niedzielna depresja i tym razem mnie nie zawiodła. Przypuszczam że pościk by był bo w tą świętojańską noc dość długo się bawiłam dużo się stało i mogłabym nad tym rozmyślać hoho gdyby nie to że nie wiem jaka w sumie kolej rzeczy, czyja wina, pewnie moja, że tak się sprawy potoczyły i straciłam torbę z moimi rzeczami, w sensie ubrania, kosmetyki, portfel, ipod.
Na początku nie mogłam w to uwierzyć ale dziś doszłam go wniosku, że nie chodzi o pieniądze ale o wspomnienia. Pech chciał, że rzeczy które używam na co dzień są w większości stare i mają swoją historię. Na przykład mój portfel miał jakieś 5 lat. Nie czułam potrzeby kupowania nowego bo ten jeszcze się nie rozleciał, a żaden inny mi się bardziej nie spodobał.
Za każdym razem jak wychodzę z domu to czuję, że czegoś zapomniałam i dopiero potem przypominam sobie że nie nie.
Podobnie mam też z zegarkiem, który dostałam na urodziny prawie 6 lat temu (jego na szczęście nie straciłam!) i próbowałam kupować inne zegarki ale zawsze po tygodniu noszenia jakiegoś innego wracałam do tego starego i myślę, że póki będzie się dało to będę go używać.
Nigdy, aż do tej pory, nie zdawałam sobie sprawy, że tak przywiązuję się do rzeczy. Wiadomo, bluzka z h&m za 19,90 to nie to samo co jakieśtam powiedzmy akcesoria nazbierane po drodze (po tej drodze jaką jest życie lol) ale no wiecie. Straciłam też jakieś ładne ciuszki ale zupełnie nie jest mi smutno co do nich w porównaniu do reszty. Wydaje mi się, że każdy ciuch można zastąpić.
Znowu uspokoi mi się umysł i znowu będę mogła napisać że jest katharsis ale nie dzisiajjj. Wiem oczywiście że minie trochę czasu i przejdzie mi ta złość. Może na przykład w czasie obrony licencjatu albo jeszcze lepiej na openerze.

A dzisiaj śniło mi się, że rozmawiałam z bogiem i mówił po angielsku, a jego głos przechodził mi do mózgu przez coś w rodzaju słuchawki w uchu, prawie jak w big brotherze. Ciekawe nie? Ale spoko, nie miało to żadnych cech objawienia

Byłam też na mojej osobistej dzielni, na której mieszkałam większość mojego życia zanim przeprowadziłam się tu i było mi dziwnie. Nie powinnam tam bywać, to nie działa pozytywnie. Tu jest zupełnie inaczej, tam było jakoś takkk nie wiem, kozanów pachnie młodością

4 komentarze:

  1. O kurde, nawet nie wiem co Ci tu nabazgrolić bo gdyby moja torba z takimi bibelotami przepadła wychodziłabym pewnie z siebie i, że tak powiem, szlag jasny by mnie trafił. Też się przywiązuję do rzeczy. U mnie to nawet się w szmatach objawia. Nie wyrzucę ciucha z którym łączą mnie wielkie wspomnienia mimo, że jest stary, zniszczony i po prostu capi:P Jestem niereformowalna. Jak coś mi się spodoba noszę, chodzę w tym do zdarcia. Mam nadzieję, że jakiś cud przyjdzie i torbę i te jakieś tam wspomnienia odzyskasz. Będzie dobrze. Do Openera już niedaleko więc głowa w chmury i uśmiech!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam to uczucie. Też ogromnie przywiązuję się do rzeczy. Ostatnio zgubiłam talizman - skrawek materiału z chińskim znakiem szczęścia. Najgorsze jest to, że przynosił szczęście mi a wcześniej nieżyjącej już osobie, która mi go podarowała:( Tak samo miałam, gdy odwiedziłam dzielnicę, w której mieszkałam 10 lat i miałam uczucie, że to moje strony, ale ja już tam nie należę. Pozdrawiam Wrocławiankę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem co czujesz. Nie zastanawiamy się co by było gdyby nam coś przepadło. Dopiero po czasie zdajemy sobie sprawę, jak bardzo nam tego brakuje, bo jak Ty to ujęłaś wiąże się to z jakąś historią. Ja mam tak samo z moim portfelem. Krasnoludek go zabrał i nie mam w cholerę pojęcia gdzie on jest. Obronisz licencjat, believe in you. Jedziesz na openera ?!?! Powiedz TAK! Ściskamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam że jadę ale los mnie nie rozpieszcza i chyba jednak nie :( fajnego blogaska macie dziewczyny!

      Usuń