wtorek, 11 grudnia 2012

przy stole i przez telefon

odkładam sen na bok bo obawiam się. odkładam dzień bo to samo. jak zwykle jestem gdzieś ale ile można o tym. nie wiem jak wszystko nagle może tak skomplikować jednocześnie nie da się nic powiedzieć. dopiero w prawdziwych sytuacjach brakuje słów, nigdy do tej pory nie brakowało mi słów, nie życzę nikomu braku słów. samemu przed sobą udawać to dopiero jest. oglądać filmy i wierzyć że tak jest. albo nie. w tym roku miałam trzy razy urodziny, te ostatnie były najgorsze ale był tort. nie wiem czy będzie z tego poezja, co najwyżej nerwica. ciekawe czy ktoś wie czy coś zmienia się w twarzy. jak oni robią to przy stole żartując albo przez telefon

dawno nie robiłam blogaskowych foteczek. przez chwile dobrze się czułam je robiąc. bez sensu i bez przyczyny z brzydką przysłoną której nie lubię ale tego wymaga konwencja. konwencja wymaga wiele ale lepiej żebym znowu nie zaczynała. mój drugi nowy nie-pokój



3 komentarze:

  1. jesteś ostatnio taka chmurna i melancholijna, że brakuje tylko bronte i deszczu i lubię tę atmosferę. swoją drogą polecam nową adaptację filmową wichrowych wzgórz.
    a zdjęcie z patyczkami jest proste i imponujące, przez co doskonałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje studia opływają w melancholijne lektury więc chyba i mi się udzieliło ;) dzięki

      Usuń